06.07.2011r.
Drogi Notatniku...
Dziś wróciłam z długich wakacji
na wyspie Pandanda.
Byłam tam u mojej kuzynki Misi.
W ogóle jej nie znałam, dopiero
gdy dopływałam z panda-rodzicami
do wyspy, mama mi o niej wspomniała.
Nie było jednak tak źle! Okazało
się, że mam w rodzinie same radosne i przyjazne
dusze. Misia opisywała mi wszystko tak ciekawie,
że poczułam się jak w jakimś zaczarowanym świecie.
Oto pierwsze zdjęcie jakie pstryknęłam, gdy
dopłynęliśmy na miejsce. Jak widać na fotografii,
moja kuzynka aż skakała z radości,
że ją odwiedziłam.
Zaraz na drugi dzień poszłyśmy na miasto.
Muszę przyznać, że zdarzały się przypadki, że
czasem ktoś mnie podrywał.
Oczywiście jak to dziewczyny, od razu
ruszyłyśmy do sklepu z ciuchami.
Doradzałyśmy sobie nawzajem.
W końcu skończyło się na tym, że
spędziłyśmy tam dwie godziny i kupiłyśmy
tylko dwie pary butów.
Poszłyśmy również na plażę.
Bawiłyśmy się tam do wieczora, aż już po nas
rodzice wydzwaniali.
Zebrałam bardzo dużo muszelek.
Na szczęście nikt się nie topił.
Jednak mam jedną wadę...
Nie umiem pływać, dla tego byłam cały czas
na kole.
To były wspaniałe dni! O mojej kuzynce
nigdy nie zapomnę. Wręcz przeciwnie, mam zamiar
jechać do niej, kiedy tylko będę miała
wolne od nauki.
Bye Celinka
Ps.: Już jutro napisze o nowościach na Panfu,
które miały miejsce pod moją nieobecność.
0 komentarze:
Prześlij komentarz