11.06.2011r.
Drogi notatniku....
Dzisiaj wybrałam się kolejny raz do
Pingoo'a. Wystrzeliłam następne fajerwerki.
Przyglądałam się chwilę odstępu oddzielającego
łódkę rodziny pingoo'a, a naszym brzegiem.
Już za dwa dni powinni dotrzeć na panfu.
Jak na razie pingwin wyjawił Eli, że
on i jego rodzina chcą nauczyć się latać.
To w pewnym sensie przez to doszło do tej
tragedii.
Trudno sobie wyobrazić pingwina latającego jak
"motylek". W południe odbył się również
ślub Anioleki i Zdzicha.
Było świetnie, wprost cudnie!
Wejście było bardzo uroczyste i porządne,
nie tak jak na innych ślubach.
Dalej nie mogę uwierzyć, że tam byłam.
Okropnie boli mnie brzuch, po tej imprezie.
(Było nie jeść tylu ciastek bananowych)
Bye Celinka
0 komentarze:
Prześlij komentarz